Najważniejsza wiadomość na Wielkanoc

9.04.2023. Nie miałem w życiu jeszcze takich Świąt Zmartwychwstania Pańskjego, jak te teraz. Bo miałem ten niezwykły przywilej, by przeżyć je nie tylko duchowo, ale też całą duszą i z całych fizycznych sił.

A wszystko za sprawą tego, że w tym roku kończę 40 lat. Rodzice postanowili sprawić mi w związku z tym podwójny prezent: raz, że zafundowali znaczną część kosztów podróży na wymarzone wakacje, a dwa, że zgodzili się zostać na kilka dni z najmłodszymi dziećmi.
A o podróży do jakiego kraju mógł marzyć Racjonalny Katolik? :) Zgadza się. W ten oto sposób razem z żoną i najstarszym synkiem (11 lat) 5 kwietnia roku Panskiego 2023 wylądowaliśmy na lotnisku Ben Gurion w Izraelu.

Byłem tu już wprawdzie służbowo 12 lat temu. I nawet 1 dzień spędziłem wtedy w Jerozolimie, odwiedzając Grób Pański. Ale wtedy nie wiele ponadto widziałem. Teraz w kilka dni byliśmy w tak licznych miejscach, że nie sposób wszystkie spamiętać. W Jerozolimie byliśmy na Golgocie, i w Kaplicy nad Grobem Pańskim, i w pokoju, w którym Jezus ustanowił Eucharystię, i przy grobie Dawida, i w sadzie Getsymańskim, i na Górze Oliwnej... Następnie Betlejem w Palestynie z kaplicą obwieszczenia Dobrej Nowiny pasterzom, i w Kościele Narodzenia Pańskiego, wzniesionej nad grotą, w której narodził się Zbawiciel. Byliśmy też w mieście rodzimym św. Jana Chrzciciela, przy studni spotkania Marii z Elżbietą i w kościele nad domem Zachariasza i jego żony Elżbiety. Byliśmy w Kanie Galilejskiej w miejscu, gdzie Jezus dokonał pierwszego publicznego cudu. I na Górze, gdzie wygłosił słynne kazanie, ustanawiając Konstytucję Królestwa Niebieskiego. I w Kapernaum w pozostałościach domu św. Piotra czy też synagogi, do której z pewnością kilkakrotnie uczęszczał nasz ukochany Mistrz. Zanurzyliśmy dłonie w wodach jeziora Galilejskiego, po którym kroczył, byliśmy też w Nazarecie w Kościele Zwiastowania i Kościele św. Józefa. Nie pominęliśmy też Góry Tabor, na której nasz Mistrz ukazał się całkowicie przemienionym swoim uczniom...

Po drodze przeżyliśmy mnóstwo przygód, zebraliśmy tony wrażeń, odbyliśmy dziesiątki spotkań, zebraliśmy tysiące obserwacji, duchowych przeżyć, poruszeń duszy, doświadczyliśmy niezliczonych ilości małych i wielkich cudów i znaków Bożej obecności i opieki, bez której nie dalibyśmy w tak krótkim czasie z pewnością rady. Mam wrażenie, że przeżyłem tutaj co najmniej kilkanaście dni - tyle się wydarzyło. A to wszystko przecież w zaledwie 72 godziny. Dziś już bowiem dobiega końca "leniwa" niedziela w Tel Avivie, gdzie jeszcze zdążyliśmy się wykąpać w morzu, pospacerować promenadą do Jaffy i wziąć udział w niedzielnej mszy naszego Kościoła Grecko-Katolickiego... I z tego punktu widzenia sam w sobie ten wyjazd już jest cudem.

Wiem już teraz, że tak naprawdę to dopiero czeka mnie teraz długie odreagowanie i przeżycie tej podróży, po powrocie do domu. Czeka mnie sporo rozmyśleń w duchu i przemyśleń, którymi dopiero się z Wami sukcesywnie podzielę.

Jedno wiem już jednak na pewno i do głębi serca. Mianowicie: jest już dla mnie faktem, a nie aktem wiary, że Grób jest przecież pusty! :)  Słyszycie, kochani? Zaprawdę, zaprawdę mówię Wam: Grób Jezusa z Nazaretu jest pusty!

Znaczenia tej Nowiny nie da się przecenić. Toteż w tym wyjątkowym dniu narazie załączam tylko jedno zdjęcie. Zdjęcie, które wykonałem 3 dni temu w sercu naszej z Wami wiary. I jest to zdjęcie właśnie tego, kompletnie pustego grobu.

Jezus Zmartwychwstał, moi drodzy! :) Niech upojne znaczenie tych słów przenika niczym światło przez nasze umysły, a radość z tego wydarzenia wypełnia w całości nasze serca. Wracam z opowieścią bardziej szczegółową już wkrótce.

Szalom!


Powrót do bloga