Prawa natury a rzeczywistość
Nauka zajmuje się przede wszystkim poznawaniem praw natury. Ale prawa natury jedynie wyjaśniają zachowania w naturze – one nie tłumaczą ani tego, czym jest natura, ani skąd wzięły się same zachowania. Prawo natury jest tylko przepisem, lecz czym są składniki, z których piecze się ciasto? Skąd pochodzą? Jaka jest ich natura? Zobaczcie sobie, jakie kłopoty ma nauka z definicją tego czym jest energia. A czym grawitacja? Czas? Życie? Przestrzeń? Materia? Ateiści usiłują wcisnąć nam kit o tym, że Wszechświat powstał sam z siebie w wyniku działania praw natury. Ale to jest to samo, co twierdzić, że mąka w cieście pojawiła się w wyniku istnienia przepisu na ciasto. Poza tym dlaczego i po co owo ciasto w ogóle się piecze? Skąd wzięła się intencja i ruch we Wszechświecie, który odbywa się zgodnie z owymi prawami natury?
Ateiści mówią: aha, odkrywamy kolejne prawo, więc już mamy pojęcie! Lecz to trochę tak, jakby mówić, że odkrywanie kolejnych zasad kierujących ruchem ulicznym będzie kiedykolwiek w stanie wytłumaczyć zjawisko ruchu ulicznego. Prawda jest taka, że ateiści nie mają bladego pojęcia, o co chodzi. Przy pomocy metody naukowej dostrzegają, na przykład, że samochody zawsze się zatrzymują na czerwonym świetle i myślą przez to, że rozumieją, o co chodzi z samochodami na ulicy. Ach, no i jeszcze potrafią prześledzić przy tym ewolucję – od samochodu na wodór, poprzez auta spalinowe, cofając się w czasie aż do pierwszych powozów ciągniętych przez konie. No i wszystko jasne, prawda? A jak ich spytać – to o co chodzi z tym, że taki środek transportu w ogóle istnieje, jaki jest jego cel czy przeznaczenie, - odpowiadają tylko: nie wiemy, ale pewnie się kiedyś dowiemy! Poza tym przecież poza zatrzymywaniem się na czerwonym świetle jest jeszcze tyle innych, ciekawych i znanym już nam zasad! Proszę spojrzeć, jaki tutaj odkryliśmy ładny nakaz skrętu w prawo. A jaki w tym oto miejscu jest fantastyczny nakaz ustąpienia pierwszeństwa!...
Dla mnie to jest jednak niepojęte. Bo postępując w ten sposób ateiści zachowują się jak małe dzieci, które nauczyły się, że klocek stojący na klocku pozwala budować wieżyczkę – i raczej nie zdobywają się już na większą refleksję na temat pochodzenia klocka. Bo po co im w ogóle taki namysł? No i rodzic już im wcale nie jest nagle potrzebny. Ważne, że już teraz można się świetnie bawić! Ileż to samodzielności przy tym już jest! :) Ech, dzieci, dzieci kochane… Błądzicie po ciemku, zadufani w sobie, zamknięci na fakt, że „(2) Niebiosa głoszą chwałę Bożą, firmament świadczy o dziełach Jego rąk. (3) Dzień dniowi to opowiada, noc nocy wieść przekazuje. (4) Nie jest to mowa, nie są to słowa, których dźwięku by nie usłyszano; (5) po całej ziemi głos ich się roznosi, a słowa ich – po krańce świata.” (Ps 19:2-5). Wystarczy tylko zechcieć to usłyszeć…
Szalom!
Powrót do bloga