Przekonania versus Prawda
Pamiętając, że kolejnym wątkiem do szerszego omówienia jest agnostycyzm, z okazji dzisiejszego i jutrzejszego Święta zrobię małą dygresję tematyczną. Ile razy każdy z nas słyszał w swoim życiu którąś z licznych odmian twierdzenia, że „to, w co kto wierzy – jest jego osobistą sprawą”? Muszę przyznać, że przez chwilę sam dałem się przekonać powszechnej w naszym kręgu kulturowym narracji, że kwestia istnienia Boga jest kwestią osobistych przekonań. A skoro tak – to nie jest to kwestia „obiektywna” w sensie takim, że nie może ona być chociażby obiektem badań naukowych. Przekonania, bowiem, tym się różnią od wiedzy, że nie mogą być uzasadniane oraz uznawane za prawdziwe. W przekonaniach można się utwierdzać, można je odrzucać lub rewidować – ale nie da się je przedstawiać jako obiektywnie istniejącą rzeczywistość. Przykładowo, jeśli ktoś powie, że Ziemia jest płaska – to raczej większość z nas puknie się w czoło i słusznie zauważy, że ten ktoś nie powinien tak twierdzić, bo zaprzecza obiektywnie istniejącej rzeczywistości (prawdzie). Natomiast jeśli ktoś powie, że Bóg nie istnieje – to raczej większość z nas uzna takie twierdzenie za przejaw osobistych przekonań, przyznając osobie tak twierdzącej „święte” prawo do takiego twierdzenia.
Myliłem się. Błąd w tym wypadku polega na tym, że Bóg – czy to się komuś podoba, czy nie – istnieje – chociażby ze względu na doświadczenie duchowe wielu osób. Postawa człowieka, który twierdzi, że Bóg nie istnieje, bo ten człowiek nie doświadcza Boga, przypomina więc postawę człowieka, który twierdzi, że światło nie istnieje, bo ten człowiek go nie widzi, albo że miłość nie istnieje, bo jeszcze jej nie doświadczył, albo że zakręt na drodze nie istnieje, bo jeszcze się do niego nie dojechało. Generalnie brak doświadczania czegoś wcale nie znaczy, że to coś nie istnieje. Dlaczego więc jeśli wiele osób twierdzi, że faktycznie doświadcza w swoim życiu obecności Boga – wciąż znajdują się osoby, które twierdzą, że Go nie ma jedynie na tej podstawie, że aktualnie Jego obecności nie doświadczają? Czyż ta wierząca w wyższy byt duchowy większość (a badania socjologiczne niezaprzeczalnie dowodzą, że ludzie wierzący są większością na naszej planecie) słysząc takie twierdzenie nie powinna się po prostu puknąć w czoło?
W tym momencie niewierzący mogą dla przykładu powiedzieć, że Winston Smith, będący głównym bohaterem Orwella w jego antyutopii Rok 1984 – w końcu poczuł miłość do Wielkiego Brata, mimo, że ten ostatni jako postać wykreowana przez Partię Wewnętrzną prawdopodobnie nie istniał. Dlatego, ‑ mógłby ktoś zaprzeczyć – moja argumentacja polegająca na tym, że doświadczam miłość do Boga jeszcze wcale nie znaczy, że Bóg istnieje. I gdyby tak w istocie było – mój oponent miałby oczywiście rację. Tyle że twierdząc o doświadczaniu Boga w moim życiu ja nie mówię o skutkach mojego z Nim spotkania, jakimi jest chociażby miłość do Boga, tylko o fakcie spotkania Boga jako rzeczywistej osoby – prawdziwie spotkanej na drodze życiowej. Owszem, nie posiadam zdjęć ani nagrań wideo z tego spotkania, by je pokazać innym. A to za sprawą tego, że Bóg jest osobą duchową, nie dającą się sfotografować czy sfilmować. Nie mniej On naprawdę jest i przenika swoim Słowem wszystko, co istnieje, twierdząc o samym sobie, że jest Alfą i Omegą, Pierwszym i Ostatnim, Początkiem i Końcem. Tego doświadczenia nie da się krótko opisać zwykłym ludzkim językiem – ale doświadczenie to jest tak dogłębnie przejmujące i niezaprzeczalne, że wręcz nie mogę o tym doświadczeniu mówić jako o własnym przekonaniu – byłoby to wtedy z mojej strony zaledwie udawaniem. Dla mnie Bóg jest obiektywnie istniejącą rzeczywistością. Ja wiem, że On jest, tak samo, jak wiem, że są inne osoby, z którymi się spotkałem na mojej drodze życiowej.
Według kalendarza juliańskiego dziś mamy Wigilię Bożego Narodzenia, a z kolei według kalendarza gregoriańskiego – święto Trzech Króli. Pamiętajmy, że dzisiejsze święto nawiązuje do objawienia się Boga człowiekowi, Jego obecności w ludzkiej historii i do możliwości Jego poznania przez ludzi. Życzę w tym dniu wszystkim, kto wierzy i tym, kto nie wierzy – by spotkanie się z Bogiem wcielonym zaowocowało odzyskaniem radości i pełni życia. Христос рождається! :)
Powrót do bloga