Komentarz do "27 śmierci Toby’ego Obeda"

19.10.2021 r.

Przeczytałem 27 śmierci Toby’ego Obeda Joanny Gierak-Onoszko (https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4882986/27-smierci-toby-ego-obeda). Książka otrzymała nagrodę Nike czytelników, jest w swej istocie bardzo dobrym i szeroko zakrojonym reportażem. Pozycja warta uwagi jako taka, która dotyka niezwykle bolesnej strony kanadyjskiej historii, o której rzeczywiście w Polsce nie wiele wiemy. Jak mówi sama autorka w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, „w drugiej połowie XIX w. w Kanadzie powstała sieć blisko 150 placówek, w których zamykano rdzenne dzieci. Chodziło o to, by oderwać je od korzeni, zatrzeć ich tożsamość, dać im nową, sformatowaną według europejskich wzorców. Dzieci zabierano rodzicom i umieszczano w internatach oddalonych o setki kilometrów. Ich wychowawcy znęcali się nad nimi, a nierzadko także wykorzystywali seksualnie. Przez dziesięciolecia państwo przymykało na to oko, a czynny udział w całym procederze miał Kościół.” (https://wyborcza.pl/7,75517,26349382,nike-czytelnikow-dla-joanny-gierak-onoszko-za-27-smierci-toby-ego.html?disableRedirects=true). Inaczej więc będziemy patrzeć na Kanadę po zapoznaniu się z książką, to na pewno.

Jednak muszę poczynić w tym temacie jeden istotny komentarz. Otóż książka sprawia wrażenie zdecydowanie anty-katolickiej. W kilku miejscach publikacji dowiadujemy się, w szczególności, że jedynym (!) Kościołem, od którego się nie doczekano dotychczas przeprosin jest oczywiście Kościół Rzymsko-Katolicki. Bo trzeba też wiedzieć, że placówki były prowadzone przez przedstawicieli różnych denominacji chrześcijańskich, nie tylko przez katolików. A więc wszyscy już przeprosili, z wyjątkiem tego jedynego wcielenia zła na tej Ziemi, którym oczywiście jest Kościół z siedzibą w Watykanie.

Równocześnie wokół tegoż faktu robi się najwyższej klasy polityka. Książka wydana w 2019 roku opisuje przedstawicieli rdzennych narodów Kanady, którzy w pewnym momencie jadą do Watykanu domagać się przeprosin. Oczywiście bezskutecznie. Poza tym nawet gdyby takie przeprosiny padły w Watykanie – to byłyby zbyt mało wymowne. Nie! Papież musi osobiście przyjechać do Kanady i przeprosić będąc na ziemi kanadyjskiej. Najlepiej na terenie jednej z tych szkół. Najlepiej w otoczeniu tych wszystkich jeszcze żyjących (zwanych ocaleńcami), którym wyrządzono te wszystkie krzywdy. Ale oczywiście Papież tego nie zrobi, bo przecież konsekwentnie odmawia. Zostawia się więc czytelników z trudnym do odparcia wrażeniem, że rzeczywiście coś na rzeczy musi być. Ale nie chodzi tylko o przedstawicieli rdzennych narodów. To naprawdę jest sprawa najwyższej politycznej rangi. Przykładowo, premier Justin Trudeau jest „głęboko rozczarowany” tym, że Kościół Katolicki odmawia w przeprosinach za to, co się działo w tych że szkołach (https://globalnews.ca/video/7921847/trudeau-says-hes-deeply-disappointed-in-catholic-church-for-refusing-to-apologize-for-residential-schools). Politycy światowej klasy konsekwentnie wzywają Watykan do przeprosin, no bo jak to w ogóle możliwe, by takowych jeszcze nie złożyć. Postawa hierarchów Kościoła jest więc doprawdy skandaliczna.

Problem jest tylko taki, że zajęło mi dosłownie 2 minuty, by zweryfikować przy pomocy powszechnej wyszukiwarki, czy rzeczywiście Kościół Katolicki w osobie Papieża jeszcze w tej sprawie nie przeprosił. I zgadnijcie, co się okazuje? A no okazuje się, że jednak przeprosiny już dawno padły, bo dekadę wcześniej, niż moment publikacji omawianej tutaj książki. Przeprosiny te, połączone z głębokim żalem i pragnieniem pojednania padają z ust samego Papieża Benedykta w trakcie spotkania z przedstawicielami rdzennych narodów Kanady (https://www.ctvnews.ca/pope-apologizes-for-abuse-at-native-schools-1.393911). Tych samych, którym pamięć odmawia posłuszeństwa już parę lat później, i którzy ponownie zaczynają domagać się przeprosin od Papieża. No bo Kościół Rzymskokatolicki jako jedyny przecież jeszcze nie przeprosił.

Zastanawiam się, jak to jest możliwe, że ktoś, kto opracowuje tak szczegółowy i pięknie skomponowany reportaż, stawiając tak mocne tezy o Kościele –zwyczajnie je nie weryfikuje. A może jednak to jest tak, że tę informację pomija się świadomie? Bo jeśli to jest nieświadomy brak weryfikacji – to jeszcze pół biedy, ot, ktoś nie odrobił zadania domowego i wykazał się słabszym przygotowaniem, niż powinien. Ale jeśli to jest przemilczenie celowe…

Pokazuję Wam tę sytuację jako przykład na pewną tendencyjność – wydawałoby się – w nawet najlepszych pozycjach reporterskich ostatnich lat. Czy możemy sobie pozwolić na to, by takie sprawy przechodziły bez echa? Oczywiście, że nie możemy. Trzeba o nich mówić głośno i wyraźnie – i w tym zgadzam się w pełni z Dawidem Mysiorem. Natomiast nie powinno nam przy tym brakować obiektywizmu, powściągliwości i roztropności, jak zwykle. Dlatego jeśli kogoś temat naprawdę zainteresował, polecam też materiał w tej sprawie na kanale „Szymon mówi” tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=yAqDuysw-oQ&t=38s

 Stójmy przy Prawdzie. Bo Prawda nas wyzwoli. Szalom! :)



Powrót do bloga