Półprawda o Bożej Miłości

Jedną z największych półprawd współczesności jest twierdzenie, że Bóg kocha Cię takim, jakim(-ą) jesteś. Owszem, kocha, i ukochał Cię pierwszym, zanim w ogóle zdałeś lub zdałaś sobie sprawę z tego, w jak upodlonym jesteś stanie. Ale równocześnie Bóg nie chce, byś w tym stanie pozostał(a)! Bóg kocha nas jak syna marnotrawnego, który marzy chociażby o napełnieniu brzucha strąkami przeznaczonymi dla świń. Bóg kocha nas jak miłosierny Ojciec, wyczekując z utęsknieniem na nasz powrót. Równocześnie to nie kto inny, jak Sam Jezus kieruje do nas rozkaz: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.” (Mt 5, 48). Dlatego pełnią prawdy o Bożej miłości jest to, że – owszem, On kocha nas teraz, ale przede wszystkim Jego Miłość chce dla nas doskonałości i pełni radości w wieczności, która jest przecież niemożliwa w naszym obecnym stanie. Dopiero wyzwolenie z oków grzechu, odwrócenie się od osobowego zła, odrzucenie w sobie starego człowieka – może nas zwrócić ku pełni Miłości. Dopiero uznanie Boga za Pana własnego życia i zawierzenie Jemu we wszystkich poczynaniach i wszystkich sprawach – może dla nas otworzyć bramę Miłości Bożej. Dopiero kapitalna spowiedź, upokorzenie przed Bogiem i zrozumienie, że tylko zaniechanie starego życia, ze wszystkimi pożądliwościami, ambicjami, miłością własną – w rzeczywistości może nas otworzyć na Miłość Boga. Dopóki tego nie uczynimy, nie spieszmy się cieszyć z tego, że „Bóg kocha nas takimi, jakimi jesteśmy”. Dużo bardziej On kocha nas takimi, jakimi nam dopiero przyjdzie się stać, pod wpływem przemieniającej siły Jego doskonałej Miłości.

 

Nie spoczywajmy więc na laurach! Nie wierzmy tym kłamcom, którzy mówiąc półprawdę o Bożej Miłości – tak naprawdę dążą jedynie do uśpienia naszego sumienia. Walka o Twoją czy moją duszę nie kończy się na przyjęciu Bożej Miłości. To jest dopiero początek i trzeba cały czas mieć się na baczności! „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.” (1 Kor 10, 12). Mamy czuwać nieustannie, mamy zwracać się ku Bogu co chwila na nowo. To jest nieustanna walka, aż do ostatniego tchnienia. Stawiajmy czoła pokusom, walczmy ze złym, wpatrujmy się w promień nadziei, krzewmy wiarę, unikajmy zła a przede wszystkim – adorujmy Bożą Miłość. Dopiero pełnia Prawdy o Bożej Miłości stanowi pełnię Dobrej Nowiny o tym, że każdy z nas może zaznać rzeczywistej przemiany w życiu ku pełni radości, dobroci, piękna, prawdy, sensu i Miłości.

 

Szalom!