Paradoksy liberalnej lewicy

4.09.2021 r.

Paradoks liberalnej lewicy polega na tym, że występując pod hasłem równości, wolności i braterstwa, dzieli ona społeczeństwa na mniejsze grupki według sobie tylko znanych kryteriów, tym samym wprowadzając do ładu społecznego nierówność, zniewolenie i skłócenie. Błąd polega na tym, że zgodnie z zasadą marksizmu, w imię obrony sprawiedliwości społecznej, wydziela się tak zwane „mniejszości”, które następnie „bierze się w obronę” przed rzekomo wyzyskującą i gnębiącą ich większością. W ten sposób samodzielnie się tworzy problemy, które następnie próbuje się rozwiązywać. Państwo, które kieruje się opisywaną filozofią działania, zaczyna zajmować się redystrybucją dóbr w taki sposób, by „wyrównać szanse”, „tworzyć inkluzywne społeczeństwo”, „nieść pomoc społeczną najbardziej potrzebującym” i tak dalej – i nie bierze się już wtedy pod uwagę, że cała koncepcja działania od początku jest błędna i sztuczna. W ten sposób, na przykład, udziela się permanentne zasiłki dla określonych grup narodowych lub religijnych (romowie na Słowacji, imigranci arabscy w Niemczech czy w Szwecji, Afroamerykanie w Stanach Zjednoczonych, muzułmanie we Francji); tworzy się odgórnie stworzone kwoty zatrudnienia (w krajach Skandynawskich); kieruje się środki na rzecz promocji tak zwanych mniejszości seksualnych (zmieniając podręczniki wychowawcze lub dofinansowując tylko takie filmy, które w scenariuszu uwzględniają wątki LGBT); dba się o wyrównanie krzywd historycznych (dofinansowując programy promocji kultury semickiej, indiańskiej) i tak dalej i temu podobne. Powyższe są oczywiście tylko przykładami.

Żeby udowodnić Państwu, że kryteria wydzielania grup społecznych potrzebujących rzekomo pomocy są całkowicie arbitralne – wystarczy na przykład spytać takiego lewicującego obrońcę praw człowieka o zasadność pomocy społecznej dla białego Amerykanina, urodzonego w Afryce (jest on przecież wtedy Afroamerykaninem, nieprawdaż? ;)); albo dla katolickiej mniejszości w jakimś kraju afrykańskim; albo dla społeczności LGBT w Arabii Saudyjskiej. Gdy się zadaje takie pytanie, nagle można obnażyć absolutny brak „ideologicznego przygotowania” samozwańczego „obrońcy” i widać od razu, że nie chodzi przecież wcale o równość, wolność i braterstwo dla wszystkich, lecz tylko dla zwolenników lewej strony sceny politycznej – i to w dodatku tylko na określonym obszarze geograficznym, gdzie tego typu „obrona” jest w ogóle możliwa.

Opisywana polityka, która miałaby służyć sprawiedliwości społecznej, tak naprawdę ją całkowicie niszczy – no bo dlaczego zasiłek dla bezrobotnego roma na Słowacji jest znacznie większy, niż zasiłek dla bezrobotnego białego Słowaka? Dlaczego uzależnia się całe sektory gospodarki od pomocy unijnej, a kiedy ta pomoc się kończy nagle całe te sektory upadają? Dlaczego dzieło sztuki wpisujące się w lewicowo-liberalny światopogląd dostaje większe szanse na wyróżniającą nagrodę (typu Nike czy Oscar), niż takie dzieło, które odwołuje się do wartości tradycyjnych? Wynikiem polityki lewicowo-liberalnej więc i tak są nierówności, uzależnienie od zdefiniowanych ideologicznie dotacji, niekończące się kłótnie i waśnie. Zwalczając ideologie rasistowskie, nacjonalistyczne czy religijne – paradoksalnie więc przejmuje się tę samą narrację, te same podziały i te same skrzywienia, tyle że szerzy się je w drugą stronę.

Tym czasem naturalny i historycznie wykształtowany porządek społeczny jest niezwykle prosty: jest Stwórca i jest człowiek, który jest stworzony na Jego wzór i podobieństwo jako mężczyzna i kobieta. Każdy człowiek – czy to żebrak, czy to fizyczny pracownik, czy to prezes wielkiej korporacji, czy to naczelnik państwa – jest równy w swoim sumieniu względem Boga. Każdy człowiek jest wolny w czynieniu dobra zgodnie z pierwotną wolą Boga. I każdy człowiek jest równocześnie dzieckiem Bożym, tym samym tworząc na Ziemi społeczność – począwszy od pierwotnej komórki społecznej, którą jest rodzina, poprzez lokalną społeczność, w której się mieszka, aż po naród, który się jednoczy w obrębie własnej kultury, języka i tożsamości. I jeśli ktoś w tym momencie zaczyna tworzyć ideologiczne uzasadnienie ku temu, by preferować jednych lub bronić innych – to jest to jego indywidualna odpowiedzialność przez Bogiem za to, że w te kłamstwa w ogóle wchodzi, wikłając się w bezbożną, sztucznie wymyśloną i u podstaw niesprawiedliwą politykę.


Powrót do bloga