O straszeniu piekłem

Współcześni dość często żywią urazę względem Kościoła, bo ten rzekomo straszy ludzi piekłem.

Warto w tym kontekście odnotować, że straszenie piekłem we współczesnym Kościele w rzeczywistości zdarza się bardzo rzadko. Modernistyczna „moc uśmiechów” i „pozytywnego nastroju” na stale zagościła w nawach naszych kościołów. Obecnie w kościele ma być przede wszystkim miło i przyjemnie. Dlatego bardzo rzadko we współczesnym kościele zdarza się „straszenie piekłem”.

Ale nawet jeśli już tak się zdarzy, to warto może zadać sobie pytanie, czy piekło przypadkiem faktycznie nie jest czymś, czego warto się obawiać? Przecież Jezus osobiście przestrzega przed miejscem, gdzie będzie „płacz i zgrzytanie zębów” – dokładnie takie sformułowanie znajdujemy 7 razy w Ewangelii. Zadziwiające, jak to jest, że o tej nowotestamentowej nauce wolimy nie pamiętać.

No i wreszcie uważam, że obrażanie się na rzeczywistość jest domeną ludzi przede wszystkim jeszcze niedojrzałych. Kiedy po raz siódmy mówię dzieciom, by uważali na przejściu dla pieszych, to przecież nie chodzi mi o to, by je wystraszyć, tylko by je ostrzec przed realnym zagrożeniem dla zdrowia i życia. I dzieci to intuicyjnie rozumieją. Duch buntu przeciwko tego typu ostrzeżeniom pojawia się zwykle w wieku nastoletnim, kiedy zaczyna się przewracanie oczyma lub podobne „alergiczne” reakcje na przejawy troski ze strony rodzica. Tym czasem zwykle wyrastamy z tego buntu. Kiedy błogosławię moją żonę na drogę i mówię jej po raz tysięczny, by uważała na siebie za kółkiem, to z kolei ona już oczyma nie przewraca. Zresztą działa to w drugą stronę: tak samo się martwię o nią, jak ona o mnie. I żadnemu z nas nie przyjdzie do głowy odbierać tego typu ostrzeżenia jako powód do obrazy. Przeciwnie – będąc już dorosłymi, wiemy, że w istocie warto na siebie uważać, a w codziennym zabieganiu cały czas warto sobie przypominać, że droga jest miejscem, wymagającym od uczestników ruchu skupienia. Mało to na świecie przypadków, kiedy człowiek do końca życia żałuje autentycznej chwili nieuwagi? O ile rzecz jasna w ogóle tę chwilę zdoła przeżyć.

Z piekłem jest podobnie. Ono naprawdę istnieje i stanowi realne niebezpieczeństwo dla naszych z Wami dusz. Wystarczy chwila nieuwagi, roztargnienia, pofolgowania własnej żądzy czy namiętności. Wiemy z Objawienia, że ostatecznie trafi do piekła większość z tych, kto kiedykolwiek stąpał po ziemi. Sam Bóg nam o tym przypomina permanentnie. No to może warto przestać już przewracać oczyma i już dojrzeć? Ileż jeszcze można obrażać się na rzeczywistość?



Powrót do bloga